MOJA PARAFIA. Moja modlitwa.
Wspomnienia z czasów młodości: Józef Kapica.
Urodzony 21 września 1906 roku w Miedźnej.
Służył w 3 Dywizji Karpackiej.
Dowodził kompanią przeciwpancerną w walkach
o Monte Cassino.
Minister kultury w londyńskim rządzie emigracyjnym.
Zmarł 22 czerwca 2002 roku w Manchesterze - Anglia.
Po II wojnie światowej ze względów politycznych
nigdy nie odwiedził rodzinnej ziemi miedźwiańskiej.
Tam nad Wisłą pod Pszczyną śląską,
leży wioska Miedźną zwana.
Łatwo znaleźć - za lasem, górą,
rolnicza, spokojna, kochana.
Kościółek tam stoi drewniany,
w samym środku, drzewa go chronią.
Tłumnie bywa on nawiedzany,
i nikomu doń wstępu nie bronią.
Wejść do środka może tu każdy,
kto miłości szuka pokarmu.
Tu zrozumie lepiej sens ważny:
nic w życiu nie dzieje się darmo.
Wiele takich, na to odpowiesz,
świątyń Pańskich pod polskim niebem.
Miedźna jednak, a tego nie wiesz,
świętym miejscem jest wyjątkowym.
Wioska cicha, skromna i mała,
ma u siebie od wieków paru,
Obraz Serca Chrystusa Pana,
kult wciąż żywy, choć taki stary.
Dziś kult Serca Jezusowego,
jest powszechny i dobrze znany.
Człowiek wieku osiemnastego,
wcale nie był z nim obeznany.
Rzecz to dziwna, że w wiosce mojej,
na zielonym Śląsku upatrzył
Jezus miejsce swego postoju
czego w księgach nikt nie zaznaczył.
Już dwieście lat temu z Krakowa,
gdzie Wawel, gdzie Kościół Maryi,
rokrocznie procesja przybywa,
tu do Miedźnej, moje świątyni.
Najświętszego Serca odpusty,
odprawiane rok w rok w Miedźnej,
to jakby letnie zapusty,
radości to obraz powszechnej.
Przyjeżdżali swoi i obcy,
drzwi wszędzie na oścież otwarte,
i jedzenie gotowe na tacy,
zaproszeniem szczerym poparte.
Miedźwianie cały rok żyli,
pod świętego blaskiem obrazu.
Niezłomnie i szczerze wierzyli,
że w ich życiu zawsze jest Chrystus.
Za wszystko co działo się w wiosce,
dziękowali Sercu Boskiemu.
W chwili szczęścia, a także w trosce,
uciekali się stale ku Niemu.
Chłopcem byłem, gdy rzekł mi dziadek,
święcie wierzył w to tak jak inni,
Miedźna to dziwny przypadek,
od wieków bez nieszczęść nagminnych.
Dumny jestem z mojej kolebki,
a me serce pełne wdzięczności,
dla Miedźnej, kochanej mej wioski,
za wszystko co dała w hojności.
W mej bliskiej i dalszej rodzinie,
kapłanów raz było dwudziestu,
cyfra ta mówi sama za siebie,
nie obalą jej żadne prostesty.
Raz ostatni swą wioskę widziałem,
przed wybuchem wojny okropnej,
zmieniło się wiele, słyszałem,
Kościółek jest nadal spokojny.
Modliłem się tam w mym dzieciństwie,
jako dziecko, a potem dorosły,
były czasy, że i codziennie,
patrzyłem na obraz cudowny.
Gdziekolwiek, na wojnie czy później,
byłem,zawsze serce tęskniło.
Do dalekiej na Wisłą Miedźnej,
by klęknąć, jak ongiś bywało.
Przed Jezusa Sercem Najsłodszym,
Źródłem czystej Bożej miłości.
Bym mógł stać przed skarbem otwartym,
łask wielkich, mi danych w szczodrości.
Nie wiem, czy raz jeszcze uklęknę,
przed tym moim cudnym Obrazem.
Na Niego jak dawniej popatrzę,
i pomodlę się szczerze zarazem.
Amen.